Kliknij tutaj --> 🐕 czym się różni katolik od chrześcijanina
1. Wstęp. Artykuł niniejszy stanowi podsumowanie konstruktywne wieloletnich moich doświadczeń wyniesionych z rozmów z koncentrującymi się na atakach na Kościół Katolicki neoprotestantami,1 czy też szerzej protestantami różnych odłamów. Pragnę zawrzeć tu wskazówki ułatwiające osobom zmuszonym do prowadzenia takowego dyskursu
Śmierć buddysty nie różni się zasadniczo od śmierci hinduisty. W buddyzmie także wierzy się w karmę, sansarę oraz ostateczne wyzwolenie (przebudzenie, oświecenie, nirvanę). Istnieją
Styl życia. Czym się różni prozelityzm od ewangelizowania? Wyjaśniamy. Określenie „prozelityzm” dotyczy gorliwości, z jaką usiłujemy przekonać kogoś do naszych poglądów, a najczęściej wyznania. Chrześcijanie zaangażowani w ewangelizację starają się opracować kompleksową strategię, która pozwoli im dotrzeć do jak
Nacjonalizm jest postawą społeczno-polityczną. O ile patriotyzm jest postawą, w której ważne jest poszanowanie kultur innych państw i ich suwerenności, o tyle w nacjonalizmie już niekoniecznie. Nacjonalizm jest pojęciem bardzo niejednorodnym i zróżnicowanym. Wyróżnia się, m.in. nacjonalizm: bolszewicki, demokratyczny, katolicki
Jedna gwiazda różni się jasnością od drugiej. 42 Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne; 43 sieje się niechwalebne - powstaje chwalebne; sieje się słabe - powstaje mocne; 44 zasiewa się ciało zmysłowe 15 - powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie powstanie
Site De Rencontre Gratuit La Rochelle. Choć każdy z nas kiedyś umrze, to nikt jednak nie lubi o śmierci słuchać. Psychologowie i filozofowie mówią wprost o pierwotnym lęku, jaki w ludziach budzi temat śmierci. Bardzo często to właśnie on prowadzi ludzi do wiary. Czym jest śmierć i jak na dalsze losy człowieka zapatrują się największe religie, filozofie oraz nauka? Przedstawiamy dwanaście perspektyw, w jakich można popatrzeć na śmierć. 12 Zobacz galerię Shutterstock 1/12 Śmierć starożytna istock Koncepcja nieśmiertelnej duszy powstała najprawdopdobniej w starożytnym Egipcie. Podwładni faraonów wierzyli, że przetrwanie duszy uzależnione jest od istnienia ciała. Stąd mumifikacja i wielkie grobowce jak piramidy, które miały zapewnić spokój zmarłym. Wierzono, że duszy po śmierci potrzebny jest pokarm. Dlatego starożytni Egipcjanie ucztowali przy grobach swoich bliskich. Elementy wierzeń Egipcjan przejęły potem wielkie cywilizacje starożytności: Babilon, Grecja i Rzym. Filozofowie jak Sokrates, Platon i Arystoteles na stałe wprowadzili pojęcie duszy do naszej kultury. Egipskie wierzenia miały też wpływ na judaizm, a co za tym idzie - religie wyrosłe na jego gruncie. Jak starożytni wyobrażali sobie zaświaty? Wierzono w istnienie podziemi rządzonych przez Hadesa. Aby się tam dostać dusza musiała przebyć rzekę Styks i opłacić przewoźnika - Charona. Stąd zwyczaj wkładania zmarłym monet do ust. Następnie dusza udawała się na sąd. Jeśli człowiek był dobry trafiał na Pola Elizejskie - miejsce wiecznej wiosny i szczęśliwości. Jeśli dusza niczym się nie wyróżniała to lądowała w Erebie, gdzie błąkała się bez celu przez wieczność. Osoby, które naraziły się bogom strącano w otchłań Tartaru, gdzie przez wieki cierpiały różne męki: wtaczały pod górę głaz, który ciągle spadał (Syzyf), przy użyciu sita próbowały napełnić wodą bezdenne beczki (Danaidy), nie mogły nic zjeść bo gałąź zawsze usychała przy próbie zerwania owocu (Tantal). 2/12 Śmierć hinduisty istock Hinduizm nie posiada jednej doktryny dotyczącej życia po śmierci. Co do zasady umierający hinduista wierzy, że narodzi się na nowo. Cykl ten (nazywany sansarą) teoretycznie może nie mieć końca. Śmierć w hinduizmie jest więc postrzegana jako kolejny etap w wędrówce duszy, która na początku wciela się w przedmiot i przechodzi przez kolejne etapy - wchodzi w roślinę, zwierzę, człowieka a potem bóstwo. Rzadko kiedy po śmierci człowiek może zostać "zdegradowany" i wcielić się w istotę niższego rzędu. Ostatecznym celem wszystkich wcieleń jest wyzwolenie się z kręgu nieustannych narodzin i śmierci, czyli przerwanie sansary i zjednoczenie duszy z absolutem nazywanym Brahmanem. Nie ma jednak konkretnych opisów tego, co miałoby to oznaczać, ani też zgody co do tego, czym jest najwyższe bóstwo. Wielu wyznawców tej religii uważa, że Brahmanem jest nadrzędny Bóg-stworzyciel, z którego wszystko pochodzi i do którego wszystko wraca. Niektóre odłamu uznają go za substancję przenikającą cały wszechświat i wszystko na Ziemi. Takie ujęcie zbliża hinduizm do religii monoteistycznych. Według hinduistów każdy czyn człowieka popełniony za życia wpływa na jego przyszłość (prawo karmy). Karma może być zła lub dobra, w zależności od charakteru uczynków, jakich się dopuszczamy. Stąd przekonanie, że powodzenia, i nieszczęścia, jakie dotykają ludzi, są wynikiem ich działań w poprzednich wcieleniach. Aby przerwać cykl narodzin i śmierci oraz dostąpić zjednoczenia z Brahmanem praktykowane są trzy różne drogi (jogi): miłość, zdobywanie mądrości i bezinteresowność. 3/12 Śmierć buddysty Thinkstock Śmierć buddysty nie różni się zasadniczo od śmierci hinduisty. W buddyzmie także wierzy się w karmę, sansarę oraz ostateczne wyzwolenie (przebudzenie, oświecenie, nirvanę). Istnieją dwie podstawowe różnice. Po pierwsze w buddyzmie wszystko uznawane jest za nietrwałe, dlatego filozofia ta odrzuca istnienie osobowej, posiadającej podmiotowość duszy. Mówi się za to o "energii", "mocy", "myśli" ("atman"), która wchodzi w kolejne ciała. Reinkarnacja w tym kontekście jest serią przypadkowych zdarzeń i nie ma ścisłego powiązania tożsamościowego. Druga różnica dotyczy istnienia Brahmana. Budda odrzucił bowiem koncepcję najwyższego bóstwa. Jednocześnie przyznał, że istnieją byty boskie, do których człowiek może w drodze kolejnych wcieleń dojść. Jednak byty te są pośrednie, nie są wolne od cyklu narodzin i śmierci, a w konsekwencji są niedoskonałe. Oświecenie oznacza więc też odejście od pragnienia nieśmiertelności i wyjście poza nią. Nirvanę można osiągnąć poprzez odpowiednie praktyki, przede wszystkim medytację. Przebudzenie to stan wolności od wszelkich pragnień tego świata, włącznie z pragnieniem zbawienia i nieba, tak silnym w naszej kulturze. Takie postawienie sprawy rodzi wiele problemów na gruncie filozoficznym. Czy nirvana również jest nietrwała, czy po jej osiągnięciu osoba nadal istnieje, czy kult zmarłych jest w tej sytuacji niepotrzebny, czy modlitwy do Buddy cokolwiek dają? Warto na koniec wspomnieć, że dużym problemem dla misjonarzy z Zachodu było zrozumienie powyższej filozofii. Budda nie wykluczał istnienia bytów boskich. Co za tym idzie nawracani buddyści uznawali, że chrześcijanie mówią prawdę, ale proponują im niebo, które może i jest prawdziwe, a nawet szczęśliwe, ale nie jest nirvaną. 4/12 Śmierć wyznawcy judaizmu istock Żydzi nie mają jednego poglądu i dogmatu opisującego życie po śmierci, wiele zależy od konkretnej szkoły rabinackiej. Wspólna jest wiara w nieśmiertelną duszę oraz ogólna zgoda co do nieistnienia piekła. W judaizmie Bóg będzie sądził duszę za czyny, których dopuściła się za życia. Wyrok Boga może być jednak różnoraki, w zależności od konkretnej szkoły. I tak na przykład tradycja kabalistyczna dopuszcza możliwość reinkarnacji duszy. Według innych interpretacji dusza po śmierci idzie od razu do raju lub czegoś na kształt czyśćca (gehinom), z którego po oczyszczeniu ostatecznie trafia do raju. Zdecydowana większość szkół żydowskich nie uznaje istnienia piekła. Zamiast niego dopuszcza się możliwość "śmierci" duszy: jeśli jakiś człowiek nie zasłużył na raj, to jego dusza po prostu przestaje istnieć. Wędrówka człowieka nie kończy się jednak wraz ze śmiercią. Większość Żydów wciąż czeka na przyjście mesjasza, który ma pokonać wrogie armie, doprowadzić do upadku światowe mocarstwa oraz objąć wieczne panowanie nad krajem, w którym nie będzie już zła. Niedługo potem ma dojść do sądu ostatecznego, zmartwychwstania ciał i odnowienia raju, powrotu do ogrodu Eden sprzed grzechu Adama i Ewy. 5/12 Śmierć muzułmanina Shutterstock Muzułmanie wywodzą się z tradycji judaistycznej. Podobnie jak Żydzi i chrześcijanie wierzą w nieśmiertelną duszę. Jednym z pięciu filarów wiary islamu jest też wiara w sąd ostateczny. Co zatem dzieje się z duszą muzułmanina tuż po śmierci? Przybywa po nią anioł, który zanosi ją przed bramy nieba. Tam dusza jest sądzona i dowiaduje się, czy została zbawiona. Potem wraca do swojego ciała, gdzie oczekiwać ma na sąd ostateczny. Po złożeniu ciała muzułmanina do grobu znów przybywają aniołowie. Jest ich dwóch (o imionach Munkar i Nakir) i stawiają duszy cztery pytania: kto jest Bogiem, kto jest prorokiem, jaka jest twoja religia i w którą stronę świata zanosisz modlitwy. Jeśli zapytany odpowie poprawnie, to otrzyma przedsmak szczęścia, które czeka go w niebie. Jeśli zaś niepoprawnie, to karą będzie ból, który stanie się jego udziałem w piekle. Gdy nadejdzie dzień sądu Bóg ożywi wszystkie stworzenia żyjące przez wieki na ziemi, a dusza i ciało połączą się na nowo. Następnie Allah odprawi sąd nad każdym człowiekiem. Jego barwne opisy znajdziemy w Koranie. Bóg będzie dysponował księgami z zapisanymi dobrymi i złymi czynami ludzi oraz wagą, by ocenić dobro i zło popełnione przez człowieka. W sądzie uczestniczyć będą mogli też prorocy, w tym Jezus. Koran daje też barwne opisy raju i piekła. To ostatnie przedstawione jest jako przerażające miejsce pełne cierpienia i bólu. Niebo zaś pokazane jest jako ogród, w którym zbawieni otrzymają wieczną młodość, wolność od bólu i chorób oraz wszystko to, czego pragną. Wśród opisów Koranu znajdziemy wzmiankę o "małżonkach bez skazy", które będą w niebie. Według tradycji chodzi o hurysy, wiecznie młode i piękne dziewice, które będą rodzić zbawionym dzieci i usługiwać im. Najwyższą nagrodą dla muzułmanina w raju będzie możliwość oglądania oblicza Allaha. Jednak o przyznaniu tej nagrody decydować może tylko sam Bóg. 6/12 Śmierć katolika Shutterstock Śmierć jest dla katolika bramą, przez którą przedostaje się on do świata, w którym mieszka Bóg. Według nauczania Kościoła po śmierci każdego czeka sąd szczegółowy przed Bogiem. Podczas tego sądu Bóg rozważy wszystkie uczynki ludzkie, w perspektywie miłości oraz swojej wiedzy i pełnej znajomości człowieka. Katechizm Kościoła stwierdza, że jedyną rzeczą, z jakiej sądził będzie Bóg, jest miłość. Sprawiedliwość Boża zostanie wymierzona, jednak nie tylko ona będzie miała znaczenie. Współcześnie podkreśla się nierozerwalną więź między sprawiedliwością Boga a jego miłosierdziem. W tym ujęciu wszystkie grzechy już zostały odpuszczone dzięki ofierze Jezusa na krzyżu. Sąd szczegółowy ma więc polegać na oskarżaniu człowieka przez szatana (nazywanego zresztą w Biblii oskarżycielem) i obronie duszy przez Jezusa. Po dokonaniu sądu dusza trafia do nieba lub czyśćca, gdzie może odpokutować swoje winy i zbliżyć się jeszcze bardziej do miłości Boga. Czyściec jest więc miejscem cierpienia, ale nie wywołanego bólem, ale zrozumieniem swojej niedoskonałości. Duszom w czyśćcu mogą pomóc ludzie na ziemi poprzez modlitwę. Sąd szczegółowy poprzedza sąd ostateczny, który ma odbyć się na końcu czasów. Wtedy nastąpi zmartwychwstanie wszystkich ludzi, a Bóg ujawni całą swoją wiedzę na temat dobra i zła, jakie istniało na świecie. Zbawieni trafią do nieba, zaś osoby potępione do piekła. Z różnych objawień znamy przerażające opisy piekła. Niemniej coraz większą popularność zdobywa pogląd, że po sądzie ostatecznym piekło pozostanie puste. To tzw. apokatastaza, czyli powszechność zbawienia. Zakłada ona, że wszyscy ludzie, a nawet szatan ostatecznie powrócą do pierwotnej jedności z Bogiem. Na temat nieba Kościół wypowiada się krótko mówiąc, że jest to "miejsce lub stan wiecznej szczęśliwości". Niektórzy teologowie sugerują, że raj miałby wyglądać jak za czasów Adama i Ewy. Inni dodają, że ludzie będą tam żyć w pełnej komunii z Bogiem i sobą nawzajem. Sama Biblia mówi jednak, że "ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało" tego, co Bóg przygotował swoim dzieciom. 7/12 Śmierć protestanta i prawosławnego Shutterstock Protestantyzm i prawosławie w kwestii śmierci nie różnią się zasadniczo od doktryny katolickiej. Poszczególne odłamy chrześcijaństwa kładą większy nacisk na różne praktyki, które mają prowadzić do zbawienia. Podstawową różnicą, która wymaga wspomnienia, jest ekskluzywizm zbawczy obecny w różnych wspólnotach na całym świecie. Chodzi o Adwentystów Dnia Siódmego, Świadków Jehowy czy darbystów. Kościoły te zakładają, że tylko one posiadają monopol na zbawienie i wykluczają wszystkich innych ludzi z możliwości dostąpienia nieba. Sytuacja ta bierze się z dosłownego rozumienia słów Apokalipsy św. Jana, w której możemy przeczytać o 144 tysiącach zbawionych. Chrześcijanie powszechnie uznają tę liczbę za symbol, jednak niektóre kościoły protestanckie przypisują jej znaczenie dosłowne. Prowadzi to do różnych patologii, wzajemnego niezrozumienia i oskarżeń o sekciarstwo. Niekiedy takie wspólnoty "wyinterpretowując" różne znaczenia z Biblii wyznaczają kolejne daty "końca świata", co w skrajnych przypadkach doprowadzało już do zbiorowych samobójstw. Z punktu widzenia historii do ekskluzywizmu zbawczego przyczynił się sam Kościół katolicki, nakładając na inne wspólnoty ( kościół prawosławny) klątwy w związku z rzekomymi odstępstwami od doktryny. Teraz podziały zasypywane są przez ruch ekumeniczny, a wzajemne klątwy już dawno zostały zdjęte. 8/12 Śmierć święta EFE/Ulises Ruiz Basurto / FORUM W Meksyku mamy do czynienia ze zjawiskiem synkretyzmu tradycyjnych wierzeń z katolicyzmem. Doprowadził on między innymi do powstania kultu "świętej śmierci". Choć Kościół oficjalnie dystansuje się do podobnych obchodów, to są one wyjątkowo popularne w Ameryce Łacińskiej. Santa Muerte przedstawiana jest jako zakapturzony szkielet kobiety z kosą w ręku, często trzymającą w ręku wagę lub kulę ziemską. Jej wyznawcy wierzą, że to właśnie "święta śmierć" rządzi całym światem i często proszą ją o wstawiennictwo w nie do końca legalnych przedsięwzięciach. Korzenie "świętej śmierci" tkwią w wierzeniach prekolumbijskich. Kult zmarłych od wieków na tamtych terenach był bardzo silny. Na nowo narodził się kilkanaście lat temu w dzielnicach biedoty. Kult łączy w sobie elementy wiary katolickiej z pradawnymi wierzeniami. Ludzie chodzą w procesjach, odmawiają różaniec modląc się jednocześnie do Maryi i śmierci. Święta śmierć patronuje handlarzom narkotyków, drobnym przestępcom czy osobom LGBT. Kościół katolicki jednoznacznie potępił wszelkie formy kultu Santa Muerte, uznając je za bałwochwalstwo. 9/12 Śmierć w nowych ruchach religijnych Shutterstock Nowe ruchy religijne podchodzą do śmierci w najróżniejszy sposób. Często łączą wątki występujące w różnych religiach w buddyzmie i chrześcijaństwie. Ujmując rzecz bardzo ogólnie, wspólnym mianownikiem bardzo wielu nowych ruchów religijnych jest odrzucenie koncepcji nieśmiertelnej duszy. W ideach typu New Age stawia się przede wszystkim na dzień dzisiejszy, indywidualizm, woluntaryzm, rozwój osobisty. Nie myśli się w kategoriach wieczności uznając, że śmierć jest ostatecznym kresem ludzkiego życia. Z podobnych założeń wywodzą się ruchy wskrzeszające tradycje średniowieczne i starożytne, jak na przykład ruch rodzimowierczy w Polsce, który kultywuje obrzędy pradawnych Słowian. Takie kościoły często same traktują swoją religię "z przymrużeniem oka", włączając się globalnie w ruch New Age i odrzucając ideę duszy. 10/12 Śmierć w nauce istock Temat z naukowego punktu widzenia budzi spore kontrowersje. Wciąż toczą się etyczne spory dotyczące momentu śmierci człowieka oraz możliwości decydowania o śmierci własnej lub innych ludzi. Budząca wiele emocji debata toczy się wokół czasu i objawów śmierci. Pytanie o te kwestie zrodziło się dzięki rozwojowi techniki. Lekarze są dziś w stanie sztucznie podtrzymywać niemal wszystkie funkcje życiowe organizmu. Kiedy kończy się więc życie? W środowisku lekarskim panuje powszechna zgoda, że o śmierci człowieka decyduje śmierć pnia mózgu. Gdy mózg umrze pozostaje jedynie ciało sztucznie utrzymywane w dobrej kondycji przez aparaturę medyczną. Po co? To kluczowy moment dla transplantologii. Czyjaś śmierć może dać nadzieję innemu człowiekowi na życie. Wciąż wielu osobom ciężko zaakceptować fakt, że choć organizm żyje podtrzymywany przez aparaturę, to śmierć człowieka już nastąpiła. Pojedyncze przypadki pomyłek lekarskich oraz odosobnione głosy krytyki ze strony etyków czy nawet grup religijnych sprawiają, że ten temat wciąż jest żywy w debacie publicznej. Problemy natury etycznej związane ze śmiercią pojawiają się również w przypadku eutanazji, kary śmierci i aborcji. Każda ze stron sporu ma ważne argumenty dotyczące powyższych problemów. Dwa skrajne stanowiska można streścić krótko. Walka toczy się pomiędzy absolutnymi zwolennikami obrony każdej cząstki życia, a osobami, które dopuszczają możliwość uśmiercania innych ludzi z różnych, często ważnych powodów. 11/12 Śmierć wokół nas Shutterstock Śmierć człowieka budzi najwięcej emocji. Jednak na problem można popatrzeć szerzej. W astronomii mówimy o śmierci gwiazd i galaktyk. Wokół nas umierają zwierzęta i rośliny. Holocaust przedstawiany jest jako śmierć humanizmu i moralności. Umierają też idee i poglądy. Czy tego chcemy, czy nie śmierć nas otacza i bez niej nie docenialibyśmy tak wartości życia. Szersze spojrzenie na problem uświadamia również, że wiara w życie po śmierci daje ludziom siłę do podejmowania decyzji heroicznych. Matka oddająca życie za dziecko, człowiek idący na śmierć zamiast nieznajomego, policjant, strażak i żołnierz oddający własne życie w obronie innych ludzi lub ojczyzny. Często ryzykujemy życie lub je poświęcamy w obronie wartości i przekonań. Te najwyższe formy poświęcenia ludzi wynikają przynajmniej z dwóch źródeł. Jednym jest miłość do bliskich, miłość do ojczyzny, walka za własne idee. Drugie źródło ofiarności to wiara w życie (nagrodę) po śmierci, lub lepszy świat wyrosły na gruncie poświęcenia życia dla jakiejś idei. 12/12 Śmierć w kulturze Jana Behr / Shutterstock Tematem śmierci zajmowali się filozofowie, psychologowie, artyści i poeci. Pisali o niej Erich Fromm, Soren Kierkegaard, William Szekspir, Lew Tołstoj, Jan Kochanowski i wielu, wielu innych. Motywy śmierci stały się elementami kultury wspólnymi dla wszystkich ludzi na całym globie. Bratobójstwo (Kain i Abel), powszechna zagłada (potop), śmierć jako kara (Sodoma i Gomora), śmierć Jezusa i tysięcy męczenników stawianych przez wieki za wzór. Metateksty kulturowe dotyczące śmierci są wszechobecne nawet w naszej podświadomości. Czy dzięki nim wiemy coś więcej o samej śmierci? Mimo setek tomów, które napisano, to z perspektywy ludzi żyjących wciąż mamy niewielką wiedzę, którą streścić można w kilku zdaniach. Każdy kiedyś umrze. Śmierć budzi lęk. Wiara daje nadzieję, że śmierć jest bramą otwierającą drogę do nowego życia. Śmierć może przynieść światu coś dobrego. Miłość może przetrwać śmierć. Data utworzenia: 23 lutego 2017 12:30 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Jest ich siedem: chrzest, bierzmowanie, Eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych, kapłaństwo i małżeństwo. Sakramenty. Jakie jest ich znaczenie? Są nieodłącznym elementem życia każdego wszystkie etapy i wszystkie ważne momenty życia chrześcijanina: od narodzin, poprzez rozwój chrześcijańskiego życia wiary, po uzdrowienie i dar posłania. Każdy ważny moment przejścia zostaje uświęcony. Jest ich siedem: chrzest, bierzmowanie, Eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych, kapłaństwo i małżeństwo. Czym jest sakrament? Jak wyjaśnia Katechizm Kościoła Katolickiego, sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa i powierzonymi Kościołowi. Przez te znaki jest nam udzielane życie Boże. Obrzędy widzialne, w których celebruje się sakramenty, oznaczają i urzeczywistniają łaski właściwe każdemu sakramentowi. Przynoszą one owoc w tych, którzy je przyjmują z odpowiednią dyspozycją. Celem sakramentów jest uświęcenie człowieka, budowanie mistycznego Ciała Chrystusa oraz oddawanie kultu Bogu (KKK 1123). Poprzez sakramenty uczestniczymy w życiu i działaniu samego Boga. Sakramenty – historia Doktryna katolicka na temat sakramentów kształtowała się przez wieki. Siedem sakramentów wymienił po raz pierwszy IV Sobór Laterański w 1215 roku, a w 1274 roku II Sobór w Lyonie określił, które ze świętych obrzędów najwierniej odzwierciedlały czyny Chrystusa, postawy i Jego trwałą obecność. Sobór w Trydencie (1545-1563) ogłosił dogmat, że istnieje siedem sakramentów i zdefiniował je jako „zewnętrzne znaki łaski, ustanowione przez Chrystusa”. Sobór Watykański II (1962-1965) orzekł, że sakramenty są znakami obecności Chrystusa i zetknięciem się ze zmartwychwstałym Panem i przez nie Jezus działa w świecie. Sakramenty – podział: 1. Sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego: Chrzest Bierzmowanie Eucharystia 2. Sakramenty uzdrowienia Pokuta Namaszczenie chorych 3. Sakramenty w służbie wspólnoty Kapłaństwo Małżeństwo Jak często możemy przyjmować sakramenty? Życie Kościoła koncentruje się wokół sakramentów. W częstości przyjmowania są jednak zasadnicze różnice. Niektóre są jednorazowe, inne powtarzalne. Trzy sakramenty: chrzest, bierzmowanie i sakrament święceń kapłańskich, oprócz tego, że udzielają łaski, wyciskają charakter sakramentalny (czyli "pieczęć"), przez który chrześcijanin uczestniczy w kapłaństwie Chrystusa i należy do Kościoła, odpowiednio do swego stanu i pełnionych funkcji. To upodobnienie do Chrystusa i Kościoła, urzeczywistniane przez Ducha Świętego, jest nieusuwalne (Sobór Trydencki: DS 1609.;) pozostaje ono w chrześcijaninie na zawsze jako pozytywna dyspozycja do przyjęcia łaski, jako obietnica i zapewnienie opieki Bożej oraz powołanie do kultu Bożego i służby Kościołowi. Sakramenty te nie mogą więc nigdy być powtórzone. (KKK 1121). Sakrament małżeństwa nie może być powtórzony dopóki żyją oboje z małżonków, którzy w sposób ważny zawarli ów sakrament. Sakrament namaszczenia chorych nazywany „ostatnim namaszczeniem” ma być ostatnim przygotowaniem człowieka na przejście do wieczności. Obecnie udzielany jest również w nadziei uzdrowienia osoby cierpiącej na chorobę zagrażającą życiu. Może być udzielany tyle razy, ile zachodzi taka potrzeba. Sakrament Eucharystii i sakrament pokuty to dwa sakramenty stale celebrowane i często powtarzane. Katolicy są zobowiązani do uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej oraz przyjęcia Komunii Świętej przynajmniej raz w roku w okresie wielkanocnym. Przystąpienie do sakramentu pokuty nakazane jest również przynajmniej raz w roku. Jednocześnie Kościół zachęca do częstego praktykowania sakramentu pokuty i przyjmowania Komunii Świętej. Kto udziela sakramentów? Sakrament chrztu – udziela go kapłan lub diakon; w nadzwyczajnych okolicznościach może być udzielony przez każdego człowieka. Sakrament bierzmowania oraz sakrament święceń - udzielane są przez biskupa. Szafarzami sakramentu małżeństwa są dla siebie nawzajem mężczyzna i kobieta, którzy chcą ów sakrament zawrzeć; kapłan lub diakon są ze strony Kościoła świadkami kwalifikowanymi tego sakramentu. Szafarzem sakramentu Eucharystii i pokuty oraz sakramentu namaszczenia chorych może być jedynie kapłan albo biskup. Dlaczego potrzebujemy sakramentów? Kościół naucza, że dla wierzących sakramenty Nowego Przymierza są konieczne do zbawienia (Por. Sobór Trydencki: DS 1604). KKK 1129. Duch Święty przygotowuje do sakramentów przez słowo Boże i wiarę, która przyjmuje słowo w sercach dobrze do tego usposobionych. Sakramenty umacniają zatem i wyrażają wiarę. KKK 1133 Bez sakramentów nie ma chrześcijańskiego życia. Nie tylko wyrażają, ale budują i umacniają wiarę. Ważne, by nie były tylko symbolami, ale treścią naszej codzienności i świadectwem obecności Chrystusa w naszym życiu.
Julia Kalęba 18 stycznia rozpoczął się Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Rozmawiamy z ks. prof. Łukaszem Kamykowskim, teologiem, kierownikiem Katedry Chrystologii Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie, dyrektorem Międzywydziałowego Instytutu Ekumenii i Dialogu. Papież mówi o jedności, która nie jest jednolitością. Ksiądz wierzy w powrót do jednego chrześcijaństwa? Taka jedność byłaby możliwa, ale przy zachowaniu różnorodności naszych religii i kultur. Papież podkreśla, że dążenie do integracji nie może się opierać na zawłaszczaniu ani ujednolicaniu. To, czego nie musimy robić oddzielnie, moglibyśmy zrobić wspólnie. Bo całość jest ważniejsza niż część? Owszem, ale i z tego powodu, że nikt z nas nie ma sam tego, co mamy razem. Zwróćmy uwagę, że o takim szanującym inność przywróceniu pełnej jedności papież Franciszek mówił w kontekście prawosławia. Rzeczywiście wydaje się, że teologicznie to by było najłatwiejsze. Różnice w rozumieniu Kościoła, sakramentów nie są wielkie. Przez pierwsze tysiąc lat jednak się akceptowaliśmy. Nawet w jakiejś mierze Kościół prawosławny uznaje prymat biskupa Rzymu (jeśli nie byłby heretykiem). W każdym razie - zdaje sobie sprawę, że Piotr był pierwszym spośród Apostołów. Wierzę, że gdyby wrócić do tego, jak Kościół rozumiał siebie w pierwszych wiekach, moglibyśmy próbować odbudować tę jedność na wspólnym fundamencie. Jak to się stało, że wychodząc od jednej Biblii, powstały odmienne idee, spory i wojny, wreszcie - trzy osobne wyznania?Ludzie są różni. To prosta, ale podstawowa rzecz. Z jednej strony tęsknią do jedności, wzajemnego zrozumienia, do wspólnego myślenia. Z drugiej strony jest tendencja polegająca na założeniu: jeżeli ktoś myśli inaczej niż ja, to ja mu się muszę przeciwstawić. Na to nakłada się różnica w interpretacji. Proszę zobaczyć, że Biblia w grece ma liczbę mnogą, czyli Pisma. I to faktycznie jest biblioteczka bardzo różnych kawałków, które nie tworzą jednolitej całości. Biblia to nie jest spójny podręcznik do matematyki. Ewangelie powstały jako zapis wydarzeń naocznych świadków Chrystusa i są świadectwem pamięci spisanym po męczeństwie Piotra i Pawła w Rzymie. „Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei” - pisał św. Paweł do Efezjan. To wezwanie do wszystkich chrześcijan. I na początku uczniowie żyli razem. Wszystko mieli wspólne, chcieli się dzielić z tymi, którzy mieli mniej. I dlatego widziano w tym główną przyczynę rozwoju Kościoła jako wspólnoty wiary. Faktu, że Pan przymnażał im nowych wierzących. Ludzi spoza wspólnoty zdumiewało: jak oni się miłują, jeden za drugiego jest gotów oddać życie. Wezwanie okazało się niemożliwe do spełnienia? Widzimy, jakie to było od początku trudne. W tym samym czasie dało się zauważyć też pierwsze podziały. Jeden mówił, że został ochrzczony przez Apollosa, drugi, że przez Kefasa, trzeci się chwalił, że przez Pawła. Jedni uważali się za lepszych od drugich. To takie ludzkie. Trudność w rodzącym się Kościele polegała też na tym, że Jezus i pierwsi Apostołowie byli Żydami. Mieli za sobą dziedzictwo Starego Testamentu i świadomość, że Bóg opiekuje się nimi w sposób szczególny. Było w tym też wrażenie obcości w świecie grecko-rzymskim, który z ich punktu widzenia był bezbożny. Grecy nie pozostawali im dłużni. Z ich punktu widzenia Żydzi byli fanatykami, którzy nie chcieli uznać posągów cezara. Bóg, o którym mówili Żydzi, był im daleki, niewidzialny, niedostępny. Kultura nie potrafiła oddzielić się od religii? Wiara zawsze wciela się w kulturę. Każda religia musi mieć swoje ciało. Wzajemne poczucie nieakceptacji Żydów i Greków najbardziej było widoczne przy spotkaniu w zwykłej codzienności. Ale poza wymiarem społecznym religia ma także ten indywidualny. Wcześniej społeczny wymiar był dużo bardziej zauważalny i akcentowany. Społeczność musiała przeżyć, by mogły przeżyć jednostki. Z czasem indywidualność i wewnętrzny kontakt z Bogiem zyskiwały na znaczeniu. Bóg zapowiedział: „wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało”. Ludzie z pomocą tego Ducha mieli rozpoznać prawo bez pouczeń z zewnątrz. Z drugiej strony ten sam Duch Święty został dany Piotrowi, Apostołom i innym. Chrześcijaństwo się rozrastało, społeczności potrzebowały autorytetów, a te kształtowały się we własnych warunkach, na własnych obszarach, w różnych kulturach. Jednocześnie były i stałe zasady, i dynamizm wzrostu. Jak na chrześcijaństwo wpłynął fakt, że z religii prześladowanej stało się religią dominującą? Potraktowano ją jako narzędzie polityki. Kiedy imperium zaczęło się chwiać, poszukiwano wsparcia w religii. Najpierw Dioklecjan w III wieku obarczył chrześcijan odpowiedzialnością za wprowadzenie nowych kultów i nazwał wrogami państwa, następnie Konstantyn Wielki stwierdził, że lepiej będzie oprzeć odbudowę Imperium na silnej religii, a jego następcy postanowili ogłosić wspólne wyznanie wiary obowiązujące na całym terenie. Wtedy zauważono nieporozumienia. Gdy w jednym miejscu spotkali się wszyscy z oddalonych od siebie prowincji, zobaczono, że wyznania wiary w poszczególnych kościołach chrześcijańskich różnią się w detalach. A formuła miała być jedna. Na kolejnych soborach starano się ustalać minimum wspólnie wyznawanej wiary, które przyjmowały obie stolice tego świata: zachodni Rzym z papieżem i wschodni Konstantynopol z patriarchą. Kwestię Trójcy Świętej uważa się za jedną z przyczyn Schizmy Wschodniej. Bardziej chodziło o to, że Rzym wprowadził do ustalonego wcześniej credo zapis o Duchu Świętym bez zgody Konstantynopola. Patriarcha bardzo krytycznie odniósł się do niekontrolowanych poprawek. Dodatkowo pojawiła się rywalizacja o wpływy. Na Zachodzie próbowano uniezależnić Kościół od państwa, ale cesarz bizantyjski, który uważał się za zwierzchnika Kościoła, był temu przeciwny. Na początku wydawało się, że to spór prywatny i polityczny. Konsekwencje okazały się jednak znacznie poważniejsze. W XI wieku nasze drogi się rozeszły. Katolicy niedługo potem usankcjonowali zasadę celibatu, która później poróżniła ich również z protestantami. Wiadomo, że w pierwotnym Kościele celibat był zalecany, ale nie wymagany. I że bardzo jest związany z socjologią konkretnego Kościoła. Wymaganie to prędko pojawiło się w stosunku do biskupów - i tak też jest w prawosławiu. Dlatego prawosławnymi biskupami zwykle zostają mnisi. Żonaty ksiądz nie może awansować? Może dopiero po rozstaniu się z żoną za obopólną zgodą, a jeśli są dorosłe dzieci, to i one muszą się na to zgodzić. W praktyce jest to trudne. Żonaty mężczyzna może zostać prezbiterem. Dlatego kandydatom do kapłaństwa daje się czas, żeby znaleźli sobie żony przed przyjęciem święceń. Naprawdę? I naprawdę są „szkoły” przyszłych żon księży. W prawosławiu takie domy przygotowują do szczególnej roli tzw. matuszki - jak nazywa się kobiety będące żonami duchownych. Do ich obowiązków będzie należeć prowadzenie chóru, katechizacja dzieci. Prawosławne matuszki biorą na siebie zadanie, tak jak żony protestanckich pastorów. Wspomniał ksiądz, że wczesne chrześcijaństwo nie rozstrzygało kwestii celibatu. Katolicy sami narzucili sobie taki rygor? Owszem. Ale była do tego pewna podstawa w Nowym Testamencie, kiedy Paweł zwraca się do Koryntian: „Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie (…), mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną, jak i ja.” „Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie niż płonąć”. Dlatego celibat księży to rzecz do rozstrzygnięcia. Zaczął się rodzić w czasach prześladowań. Człowiek bezżenny ryzykował tylko sobą, nie narażając na prześladowania żony ani dzieci. Dla nas to było jasne. Byłem święcony w chylącym się już, ale jednak nadal obowiązującym systemie komunistycznym, w którym UB szantażowało bezpieczeństwem rodziny. Drugą kwestią były misje. Porzucanie w ten sposób rodziny byłoby trudniejsze, pewnie i krzywdzące. Stan małżeński pokazuje, że nie można kochać wszystkich, nie kochając kogoś konkretnie - męża, żony, dzieci. Ksiądz, który przyjmuje celibat, pokazuje, że miłość, której oczekuje Pan, nie może się ograniczać do tych, którzy naturalnie są nam bliscy. Czy w takim razie celibat musi być z góry nakazany? I to pytanie stawia na nowo papież Franciszek. Mówi, że warto o tym dyskutować. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że ukształtowana przez wieki tradycja jest dużo mocniej zakorzeniona w wiernych. To mogłoby gorszyć? Zniechęcać. Czy ludzie chcieliby mieć żonatego księdza? Często się słyszy, że nie mieliby nic przeciwko. Dobrze, ale zwykle patrzymy tylko z jednej strony: czy ksiądz mógłby mieć żonę. Ale czy ludzie chcieliby naprawdę mieć żonatego księdza? Choć przyznam też, że w ostatnich latach widać, jak nasze podejście w tym temacie się zmienia. Powiedział ksiądz, że do prawosławia jest nam bliżej, bo wiara łączyła nas tysiąc lat. Ale z protestantami byliśmy jeszcze dłużej. I od strony ludzkiej, kulturowej jest nam się łatwiej porozumieć. A jednocześnie różnice teologiczne sięgają głębiej. Dlaczego? Protestantyzm wyodrębnił się z katolicyzmu, kiedy Kościół rzymski miał rzeczywiście ogromny kryzys. Reformacja w XVI wieku była następstwem skandalicznych rzeczy. I dlatego idea odrodzenia Kościoła „w głowie i członkach” zdobyła popularność. Zmiany chcieli właściwie wszyscy. A Luter był gwałtowny, chciał tego szybko i radykalnie. Odpusty nie ułatwiały sprawy. Walczył ze złem w Kościele, ale jednocześnie odrzucał wszystko, co nie miało dosłownego potwierdzenia w Piśmie Świętym. Papież nie przyjął jego pism, wymagał podpisania wyrzeczenia się jego tez. Tymczasem Luter nie mógł się zrzec idei, co do których miał pewność, że stanowią sens Ewangelii. Protestanci odrzucili nie tylko odpusty i władzę papieską, ale również doktrynę czyśćca, celibat, nie uznali większości sakramentów. Sakramenty dla większości Kościołów protestanckich są ważne, o ile wpisują się w wolę Chrystusa wyrażaną w Ewangeliach. I dlatego z siedmiu w katolicyzmie i prawosławiu oni uznali dwa - chrzest i Eucharystię - ponieważ są najwyraźniej opisane w Piśmie. W protestantyzmie uznaje się, że Chrystus jest jedynym pośrednikiem pomiędzy człowiekiem i Bogiem. Stąd potem idea powszechnego kapłaństwa, która zakłada, że każdy ochrzczony ma już udział w Chrystusowym kapłaństwie. Podczas gdy w katolicyzmie i prawosławiu jest trójstopniowa hierarchia: biskup, prezbiter, diakon - tam między człowiekiem a Bogiem nie ma już nikogo. Każdy może być pastorem i pastorką. I każdy też może dokonać przemiany chleba. Mówi ksiądz - Kościoły protestanckie. Najważniejszym zadaniem protestanckiego chrześcijanina jest słuchać słowa Bożego i je głosić. Każdy więc czytał i interpretował Pismo, niekoniecznie tak samo. Okazało się np., że Genewa Kalwina jest inna niż Wittenberga Lutra. Podziały zaczęły się też między protestantami. Jak różni chrześcijanie rozumieją małżeństwo? W teologii katolickiej to narzeczeni sobie nawzajem składają przysięgę małżeńską, a kapłan jest tylko świadkiem. W prawosławiu szafarzem udzielającym sakramentu jest ksiądz. Oba wyznania nie mają wątpliwości co do istoty tego sakramentu, w przeciwieństwie do całego protestantyzmu. Tam uważa się, że małżeństwo jest instytucją naturalną, zawsze skażoną grzechem. Samo małżeństwo nie jest sakramentem i nie jest święte, ale osoby w tym związku mogą być święte i w święty sposób wychowywać potomstwo. A jak małżeństwo się rozpada? No to trudno, to jest dziedzictwo grzechu. Czyli protestanccy rozwodnicy nie idą do piekła. Za sam rozwód jako taki taka kara im nie grozi. Ewentualnie za to, że nie dawali w życiu świadectwa Chrystusowi. A katolikom grozi za sam rozwód? W katolicyzmie rozpad małżeństwa uznaje się tylko, kiedy da się udowodnić, że już w momencie zawierania była jakaś nieprawda, problem. Podobnie jak prawosławie katolicyzm powołuje się na list św. Pawła do Efezjan, podkreślając, że małżeństwo powstaje na wzór miłości Chrystusa i Kościoła. To stwarza podstawy, by uważać je za sakrament, a nierozerwalność ma dużo głębsze znaczenie - jest antyświadectwem. Chrystus nie opuszcza Kościoła, Kościół nie przestaje kochać i nie zdradza Chrystusa. Ale jeśli pyta pani, czy pójdą do nieba - pójdą. To znaczy nie muszą. Ale mogą. Kościół naucza, że sam nie może dopuścić ich do sakramentów, ale podkreśla, że Bóg może działać poza sakramentami. Prawosławni dostają drugą szansę. To prawda, że Kościół udziela drugiego ślubu, ale wcześniej trzeba odbyć pokutę, nie ma też uroczystości. Trzeciej szansy nie daje. Co z czyśćcem, który odrzucili protestanci? Znów kwestia interpretacji i tego, że wprowadzono pewne nazwy wyrażające fakt, że są różne rodzaje zerwania z Bogiem i że człowiek w chwili śmierci rzadko kiedy jest całkowicie czysty lub brudny, biały albo czarny. I wobec tego warto się modlić także za tych, którzy odeszli z tego świata. Luter odrzucił to, bo w Piśmie nie ma o tym mowy - ani o tym, by za taką mszę ofiarować księdzu stypendium. Zresztą Luter inaczej też podchodził do pokuty. Różni nas spowiedź. W prawosławiu dyscyplina jest najsurowsza. Obowiązuje rozróżnienie na prowadzenie duchowe i sam sakrament. Z kolei spowiedź musi się odbyć przed każdym przyjęciem komunii. I dlatego tak mało jest przystępujących do komunii, ksiądz też nie nadąża przyjmować wszystkich. U protestantów jest odwrotnie - obowiązuje spowiedź powszechna. Protestanci mówią: darować grzech może tylko Bóg. I my jesteśmy o tym przekonani, tylko że kapłan jest tego pośrednikiem. Spowiedź powszechna wydaje się po ludzku prostsza. Ale też mniej lecząca. Tu wszystko zależy od nas, księży, dużo bardziej niż w innych sakramentach. Rozgrzeszenie nawet przez kapłana, który sam jest w grzechu, nie traci ważności, ale prowadzenie duchowe może być… do kitu. Jedna religia, trzy wyznania. Istnieje tylko jedna prawda? Jak rozumiemy prawdę? Jeżeli weźmiemy pod uwagę greckie pojęcie - aleteia - prawda oznacza odsłonięcie tego, co niewidzialne, dzięki światłu, które daje rozum. Prawda może też oznaczać absolut, czyli być tożsama z Bogiem. I w takim ostatecznym ujęciu jest jedna. Ale dostęp do niej mamy cząstkowy. Prawdę można odsłaniać, zbliżać się do niej. Ale każdy uczciwy badacz powie, że im więcej wie, tym więcej nie wie. O jaki Kościół chodziło Chrystusowi? Chrystusowi chodzi o taki Kościół, jaki istnieje w planie Bożym. Jaki to Kościół? Nie ma na to jednej odpowiedzi. Modlitwa ekumeniczna ma pomóc nam dążyć do tego, czego od swoich wiernych chce Bóg. Chcemy odkrywać coraz głębiej, jak budować wspólnotę z tych różnych punktów wyjścia, które istnieją, nie porzucając ich. Wyjść od różnorodności, która jest bogactwem. Rozmowy na ten temat cały czas trwają, bierzemy w nich udział. Czemu idea ekumenizmu musiała czekać 2000 lat? Długo każdy Kościół uważał, że to reszta powinna się nawrócić na dany sposób. Potem pojawił się pogląd, że może zaistnieć harmonia między różnorodnością a jednością. Przebiła się, gdy podzielony świat chrześcijański stanął w obliczu ogromnej większości ludzkości, która Chrystusa w ogóle nie znała. Jak mógł dawać świadectwo o Bogu, który jest miłością, pokazując wewnętrzne spory? Ruch ekumeniczny zrodził się najpierw wewnątrz protestantyzmu i rozszerzył na kolejne wyznania. Pierwszy dialog, powrót do jedności, odbywa się wewnątrz danego kościoła. Jeżeli nasz kościół katolicki nie pokaże, że umie być jeden w różnorodności, to reszta nie pójdzie. Musimy zacząć od siebie.
Mimo, że chrześcijaństwo i islam są religiami monoteistycznymi, to pojęcie Boga jest w nich skrajnie różne - dowodzi w swej analizie ks. prof. François Jourdan z Instytutu Katolickiego w Paryżu. Wykazuje też wiele innych fundamentalnych różnic, np. dotyczących wolności człowieka oraz miejsca religii w społeczeństwie, z których powinni sobie zdawać sprawę zwolennicy dialogu katolicko-islamskiego. W islamie brak jest przymierza biblijnego Chrześcijanie i muzułmanie tak samo wierzą w Boga nieskończonego i dobrego, Stwórcę wszystkich rzeczy, który daje człowiekowi wolność przyjęcia lub odrzucenia Bożego planu względem niego. Jednak pojęcia te w każdej z dwóch religii przyjmują odmienny sens. Bóg muzułmański z pewnością jest stworzycielem, lecz stworzycielem zewnętrznym, który nie stwarza człowieka na swój obraz i podobieństwo. Bóg, w jakiego wierzą muzułmanie - w przeciwieństwie do biblijnego Boga żydów i chrześcijan - nie zawarł biblijnego przymierza z człowiekiem. Nie wszedł do historii człowieka poprzez swe przymierze i nie jest jego Zbawicielem. Religia adamowa, nie abrahamowa Według islamu, Adam był pierwszym prorokiem, pierwszym monoteistą (Koran 7, 172), i w związku z tym wszyscy ci, którzy później przyjęli inną religię okazali niewierność wobec pierwotnej religii oraz wrodzonej islamskiej natury. Abraham - wedle islamu - nie zerwał ze swoimi przodkami w wierze. Przyjął słowo Boże jak wielu innych wielkich proroków. Abraham, Dawid, Mojżesz i Jezus tak samo jak Mahomet mieli przyjąć słowo Boże w postaci Księgi. Z tych Ksiąg jedynie Koran, dany Mahometowi, zachował się do naszych czasów. Inne święte księgi zostały sfałszowane lub zagubione. Abraham, odnowiciel pielgrzymki do Mekki Abraham miał przywrócić monoteistyczny kult adamowy w świętym mieście Mekka. Lecz późniejsi pielgrzymi odwrócili się od prawdziwej wiary, stali się poganami. Mahomet nie uświęcił pogańskiego miejsca przywróceniem pielgrzymki wiernych do Mekki, natomiast odnowił je w jego pierwotnym i adamowym powołaniu. Islam jest więc pierwszą spośród wielkich religii, które wierzą w jednego Boga, pozostałe Go tylko deformują i naruszają jego prawa. W związku z tym Żydzi i chrześcijanie - w świetle islamu - są fałszerzami. Muzułmanie zaznaczają przy tym, że człowiek wychowany zgodnie z naruszonymi przez chrześcijaństwo zasadami "prawdziwej wiary" nie ponosi odpowiedzialności za swój błąd, dopóki nie pozna prawdy. Wówczas ma możliwość nawrócenia, może wybrać prawdziwą religię bądź ją odrzucić. Ale w ten sposób skazuje się na potępienie. Bóg nie objawia siebie Trudno jest pojęcie "Religie Księgi" odnosić równocześnie do chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. W tradycji muzułmańskiej kultywowane są postacie Starego Testamentu, takie jak Abraham, Mojżesz czy Dawid, lecz ich historie i role w zasadniczych punktach różnią się od wersji znanej Żydom i chrześcijanom. Obce islamowi jest pojęcie Zbawczego Przymierza między Bogiem i ludźmi. Z punktu widzenia muzułmanina, Bóg nie objawia siebie człowiekowi, nie przyjmuje ludzkiego ciała, nie wnika w sprawy swoich stworzeń, nie mówi nic o sobie i nie jest ich Zbawicielem. Koran nie wyjaśnia natury Boga, lecz przekazuje przepisy regulujące życie ludzi. Muzułmanie wierzą, że został on zredagowany przez samego Boga w Macierzystej Księdze, odwiecznie znajdującej się w Niebie (stąd religia "Księgi"). Żydzi i chrześcijanie dowiadują się z Księgi Wyjścia, że Bóg objawił swoje imię Mojżeszowi. W logice muzułmańskiej wydarzenie takie jest nie do przyjęcia, toteż nie pojawia się w koranicznej wersji historii proroka Mojżesza. Pojęcie partnerstwa w Zbawieniu między nieskończonym i nieskończenie transcendentnym Bogiem i człowiekiem jest dla muzułmanów absurdem, nie mówiąc już o Bogu wybierającym ludzki los. "Bóg prowadzi i gubi kogo chce" Mimo, że człowiek może zasłużyć na potępienie lub "zbawienie", przyjmując lub odrzucając Słowo Allaha, to nie ma zapewnionej takiej wolności, jaką gwarantuje mu judaizm bądź chrześcijaństwo. W czternastej surze Koranu zdanie "Allah gubi kogo chce i prowadzi kogo chce" dotyka kwestii przeznaczenia. Odniesienie islamu do wolnej woli człowieka pozostaje enigmatyczne, a staje się całkiem problematyczne w jego politycznej perspektywie. "Szariat", na Zachodzie postrzegany jako zbiór praw wyznaczonych wiarą muzułmańską, tłumaczy się dosłownie jako "droga do wodopoju, droga do poszanowania prawa [Bożego]". "Szariat" reguluje zarówno prywatne jak i publiczne wymiary ludzkiego życia - nie pozostawia wyborów moralnych sumieniu człowieka i jego wolnej woli. Jest to sfera ściśle regulowana, na straży której stoi także władza polityczna. W związku z tym muzułmanin, chcąc żyć pełnią swojej wiary, najlepiej aby mieszkał w kraju rządzonym przez szariat. Pokusa teokracji Przesłanie Chrystusa pozostaje jasne: "Królestwo moje nie jest z tego świata", zatem chrześcijaństwo - w zdecydowanej opozycji do islamu - opowiada się za autonomią sfery religijnej i politycznej. Natomiast Mahomet był nie tylko przywódcą religijnym, ale także dowódcą wojskowym i skutecznym politykiem. Nie-muzułmanie żyjący w krajach w większości muzułmańskich winni zatem podlegać prawu szariat. Jedynym wyjątkiem są obcokrajowcy czasowo przebywający na terenie muzułmańskiego kraju, ale pod warunkiem przestrzegania praw muzułmańskich przeznaczonych dla nie-muzułmanów. Nie mają ani takich samych praw, ani takich samych obowiązków jak muzułmanie. Jeśli jednak chcieliby odmienić swój los i być pełnoprawnymi obywatelami, mogą w każdej chwili zostać muzułmanami. Islam na "zakręcie" swej historii Różnice istniejące miedzy chrześcijaństwem a islamem - większe niż zwykło się uważać - nie uniemożliwiają jednak dialogu miedzy tymi religiami. Należy je jednak brać pod uwagę, aby dialog ten był rzeczywistym, w relacji do bliźniego takiego, "jakim on jest". Można przewidywać, że w najbliższych latach czy dziesięcioleciach "islam zostanie poddany próbie wolności". Dzięki coraz skuteczniejszym sposobom komunikowania się ze współczesnym światem i innymi religiami, muzułmanie będą musieli postawić sobie wiele pytań w związku ze swoją religią i jej miejscem w społeczeństwie oraz stosunkiem do polityki. Możliwa jest ewolucja islamu, zarówno w kierunku jego radykalizacji jak i przyjęcia pewnych reguł istnienia religii w nowoczesnym świecie, wobec czego muzułmanie są opóźnieni o kilka wieków. ***** Ks. prof. François Jourdan wykłada islamologię w Instytucie Katolickim w Paryżu i w Instytucie Katolickim w Tuluzie. Przez 10 lat pełnił funkcję delegata diecezji paryskiej do kontaktów z islamem. Jest autorem wielu książek poświęconych relacjom między muzułmanami i chrześcijanami, w tym "Islam a chrześcijaństwo", éditions du Toucan, Paryż 2015.
Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Mt 22,37 Jeśli nie slyszysz radia spróbuj inny strumień lub zewnętrzny player Mt 22, 34-40 Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?» On mu odpowiedział: «„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy». Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Mt 22,37 Ewangelia z komentarzem. Czym różni się chrześcijanin od porządnego człowieka? Gość Niedzielny Czym różni się chrześcijanin od porządnego człowieka? Porządny człowiek powinien zadbać, by takim pozostać. Chrześcijanin musi starać się, by wzrastać. By wezwanie, aby kochać Boga całym sercem, całą duszą i całym umysłem, a bliźniego jak samego siebie, ciągle realizować w swoim życiu lepiej i lepiej. Bez tego bylibyśmy jak ów sługa, który zakopał talenty dane mu przez pana, i gdy ten powrócił, oddał mu tylko tyle, ile od niego dostał. Co to właściwie znaczy: kochać Boga? Chodzi chyba o szacunek dla Jego przykazań. Jeśli zdarza nam się upaść – pół biedy. Gorzej, gdybyśmy, Bożym prawem wzgardziwszy, uznali, że żyć będziemy po swojemu, a Bóg niech się nie wtrąca. Jeśli powstajemy, jeśli ciągle swoje różne „nie” dla Boga zamieniamy w „tak”, pokazujemy, że nasza miłość ku Niemu jest prawdziwa. « ‹ 1 › » oceń artykuł
czym się różni katolik od chrześcijanina